poniedziałek, 21 grudnia 2015

Prolog

Skylar
Leżałam na twardym, starym tapczanie i płakałam. Moja wypchana pierzem zimna poduszka była już cała mokra. Codziennie ten sam ból, ta sama tęsknota, to samo cierpienie. Najpierw rodzice, których nigdy nie poznałam, teraz śmierć Belli... Kiedy usłyszałam znajome stukanie obcasów pani Ennavessitte na korytarzu, przykryłam się mocniej cienką kołdrą, starając się udawać, że śpię. Drzwi do pokoju otworzyły się ze zgrzytem a w nich stanęła właścicielka domu dziecka. Rozejrzała się po pustej sali. Jej wzrok padł na jedyne zajęte łóżko. Westchnęła głęboko.
- Skylar, wiem, że nie śpisz - powiedziała, podchodząc do mnie i siadając na łóżku obok. Podniosłam się do pozycji siedzącej i popatrzyłam w bok, żeby ukryć łzy i nie spojrzeć ani przez chwilę na zmartwioną panią Ennavessitte.
- Dlaczego odeszła? - zapytałam po chwili milczenia. Właścicielka sierocińca pogładziła mnie czule po ramieniu. - Dlaczego Bella, dlaczego moja siostra? 
- Kiedyś... Kiedyś i tak przyszedłby na nią czas... - szepnęła, kręcąc z żalem głową. Wstałam i podeszłam do okna. Odsunęłam koronkową zasłonę. Na podwórku radośnie bawiły się inne dzieci, lepiły bałwany, obrzucały się śnieżkami, goniły naokoło boiska zasypanego śniegiem. Od razu przypomniały mi się moje zabawy z Bellą. Odwróciłam się do kobiety siedzącej niedaleko mnie. Rzuciłam jej smętne spojrzenie, włożyłam ręce w kieszenie i wyszłam z sali. 
- Przepraszam - szepnęłam tylko przy drzwiach, nawet nie odwracając się do właścicielki. Zeszłam powłócząc nogami na parter, gdzie znajdowały się: stołówka, bawialnia i wypożyczalnia łyżw, ale mnie interesowało teraz tylko to ostatnie. Za wypolerowaną, drewnianą ladą siedział pan Revind, czytając gazetę, co jakiś czas przerzucając strony.
- Panie Revind - rzekłam. Mężczyzna oderwał wzrok od fotografii przedstawiającej jakąś rodzinę, która najpewniej zginęła w wypadku drogowym, ponieważ zaraz obok obrazka stał mniejszy, na którym malowało się zdjęcie stłuczonego samochodu. Pan Revind wstał z krzesełka i podszedł do lady.
- Panienka Skylar Long! Chwileczkę, gdzieś tu miałem... 37, 23, 41... - mruczał  do siebie, przeglądając poszczególne łyżwy i analizując numery. - Ach, tu są! Numer trzydzieści pięć, proszę - oznajmił z dumą, kładąc przede mną białe, zdarte łyżwy figurowe. Wyciągnęłam z kieszeni dwa funty i rzuciłam na blat. Starszy mężczyzna popatrzył na mnie zdumiony.
- Niech pan weźmie - powiedziałam cicho. - Do widzenia.
- Do widzenia! - zawołał za mną. Wyszłam na dwór. Pomimo padającego śniegu i mojego ubioru, wcale nie było mi zimno, jedyne, czym się przejmowałam, to to, żeby nikt mnie nie zauważył. Przeszłam bokiem placu, starając się pozostać niezauważona. Ku mojemu nieszczęściu spadła mi czapka.
- Hej, to znowu Long! - wrzasnął jakiś wścibski dzieciak. Wszyscy popatrzyli w moją stronę i zaczęli szeptać między sobą. I w pewnym momencie usłyszałam urywek zdania wypowiedzianego o mojej siostrze.
- ...słyszałam, że ta Bella coś brała i przedawkowała, dlatego nie żyje, lepiej uważać na Skylar, ona też może mieć coś z tym nie tak...
Ziemia zaczęła lekko się trząść, a na niebo wpłynęły burzowe chmury. Kilka moich rówieśników zaczęło wydzierać się ze strachu. Z jednej z czarnych, gęstych chmur strzeliła błyskawica. Gleba w niektórych miejscach popękała i utworzyła małe kratery powiększające się z każdą sekundą. Dopiero po chwili odzyskałam pełnię świadomości tego, co robię. Złapałam czapkę, która spadła mi wcześniej, otrzepałam ze śniegu i założyłam na głowę. Niebo się rozchmurzyło.
- Lepiej nie mów nic o Belli, bo gorzko tego pożałujesz - powiedziałam cicho, wpatrując się ze złością w trzęsącą się ze strachu dziewczynę, która wypowiedziała słowa o Belli. Uciekłam z powrotem do budynku sierocińca i z płaczem wbiegła na górę. 
- Au! - pisnęłam w pewnej chwili, spadając ze schodów. Już tylko milimetry dzieliły moją głowę od drewnianych stopni, kiedy poczułam czyjąś rękę obejmującą mnie w talii. Popatrzyłam w tamtą stronę. Zobaczyłam chłopaka o ciemnobrązowych oczach i włosach, który przypatrywał mi się z niedowierzaniem.
- Cześć - wydusił z siebie. - Jestem Miles.

12 komentarzy:

  1. Mhhh... nie umiem pisać długich komentarzy xd, więc będzie krótko :) Historia zapowiada się super :) Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :) a tak BTW gdzie znalazłaś takie ładne imię? *-*

    Różowy Słoń w Podkolanówkach z Krainy Gumiżelków Goniących Wiśniowe Kokardki Bociana xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Imię to angielski odpowiednik Ilony ;) Zakochałam się w nim ^^

      Usuń
  2. No witaj. Kilka błędów się tu wdarło - gdzieś brakuje przecinka. Motyw z rozmiarami łyżew daje nam świadomość, że ów ośrodek jest dla dzieciaków w każdym wieku. Nie wiem czy tylko ja tak wywnioskowałam, ale bardzo mi się ta ukryta wiadomość spodobała. Co jest nie tak?
    Czcionka. Moje oczy bolą. Nie obraź się, ale musiałam to przekopiować do Worda i przeczytać w Calibri. Na prawdę czcionka przeszkadza. Wygląd bloga też mógł by być odrobinkę lepszy. Polecam spróbować zrobić samodzielny szablon w CSS (to na prawdę nie jest takie trudne. Sama robiłam szablony do swoich blogów, na końcu masz linka jako przykład :) ). Czekam na następny rozdział (i na poprawę czcionki), tymczasem zapraszam też do mnie. Do usłyszenia.nordy
    Blue Nighty (Lub pewnie bardziej znasz mnie jako Magdę ze strony "Mam w telefonie ...". Tak, mam ten czerwony miecz świetlny na profilowym).
    http://nordycka25.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcionka zmieniona, ale nie wiem, co to CSS, mogłabyś wytłumaczyć? Dzięki za szczerą opinię ;)

      Usuń
    2. CSS to arkusz kalkulacyjny, w którym zmieniamy wygląd bloga. Potrzeba do tego kodów, znajomości angielskiego. Myślę jednak że po paru poradnikach zrozumiałabyś o co chodzi (a jeśli nie, służę pomocą). Wchodzisz w bloggera, szablon, edytujesz i na końcu masz CSS. Jeśli chcesz bym zrobiła Ci szablon napisz :3
      Pozdrawiam,
      BlueNighty

      Usuń
    3. A mogłabyś mi pomóc? Nie znam tych kodów, ale w angielskim radzę sobie dobrze jak na szóstoklasistkę ^^
      No, i oczywiście pozdrawiam ^^
      Di Angelo

      Usuń
  3. Nominowałam cię do LBA!
    http://sokole-oko-anabella.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się super jak zwykle ;) a co do czcionki to faktycznie trochę boli w oczka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się ciekawie :) i ile lat ma Skylar ? Jej numer buta to 35, nie wiem, ile może mieć lat. A tak BTW fajne imię. I ten Miles... coś mi się zdaje, że będą parą :) albo przyjaciółmi. Skylar to córka Zeusa/Jupitera ?
    Pozdrawiam rówieśniczkę ;)
    Emi, córka Ateny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak.
      Skylar ma 12 lat. Z Milesem nic nie wyjawiam. Dowiecie się w swoim czasie, bo to trochę zakręcone jest. A co do boskiego rodzica... Skylar jest córką bogów o wiele ważniejszych od Zeusa/Jupitera.
      Pozdrawiam,
      Bianca, córka Plutona i Diany

      Usuń
  6. Hm... ciekwe :) a tak btw ja piszę o 13 Emmie (to prawie moja rówieśniczka, w końcu 13 skończę za 2 miesiące ). Czyli obie poszemy o naszych rówieśniczkach :D fajnie.
    Znowu pozdrawiam,
    Emi, córka Ateny

    OdpowiedzUsuń