Skylar
Leżałam
na twardym, starym tapczanie i płakałam. Moja wypchana pierzem
zimna poduszka była już cała mokra. Codziennie ten sam ból, ta
sama tęsknota, to samo cierpienie. Najpierw rodzice, których nigdy
nie poznałam, teraz śmierć Belli... Kiedy usłyszałam znajome
stukanie obcasów pani Ennavessitte na korytarzu, przykryłam się
mocniej cienką kołdrą, starając się udawać, że śpię. Drzwi
do pokoju otworzyły się ze zgrzytem a w nich stanęła właścicielka
domu dziecka. Rozejrzała się po pustej sali. Jej wzrok padł na
jedyne zajęte łóżko. Westchnęła głęboko.
-
Skylar, wiem, że nie śpisz - powiedziała, podchodząc do mnie i
siadając na łóżku obok. Podniosłam się do pozycji siedzącej i
popatrzyłam w bok, żeby ukryć łzy i nie spojrzeć ani przez
chwilę na zmartwioną panią Ennavessitte.
-
Dlaczego odeszła? - zapytałam po chwili milczenia. Właścicielka
sierocińca pogładziła mnie czule po ramieniu. - Dlaczego Bella,
dlaczego moja siostra?
-
Kiedyś... Kiedyś i tak przyszedłby na nią czas... - szepnęła,
kręcąc z żalem głową. Wstałam i podeszłam do okna. Odsunęłam
koronkową zasłonę. Na podwórku radośnie bawiły się inne
dzieci, lepiły bałwany, obrzucały się śnieżkami, goniły
naokoło boiska zasypanego śniegiem. Od razu przypomniały mi się
moje zabawy z Bellą. Odwróciłam się do kobiety siedzącej
niedaleko mnie. Rzuciłam jej smętne spojrzenie, włożyłam ręce w
kieszenie i wyszłam z sali.
-
Przepraszam - szepnęłam tylko przy drzwiach, nawet nie odwracając
się do właścicielki. Zeszłam powłócząc nogami na parter, gdzie
znajdowały się: stołówka, bawialnia i wypożyczalnia łyżw, ale
mnie interesowało teraz tylko to ostatnie. Za wypolerowaną,
drewnianą ladą siedział pan Revind, czytając gazetę, co jakiś
czas przerzucając strony.
-
Panie Revind - rzekłam. Mężczyzna oderwał wzrok od fotografii
przedstawiającej jakąś rodzinę, która najpewniej zginęła w
wypadku drogowym, ponieważ zaraz obok obrazka stał mniejszy, na
którym malowało się zdjęcie stłuczonego samochodu. Pan Revind
wstał z krzesełka i podszedł do lady.
-
Panienka Skylar Long! Chwileczkę, gdzieś tu miałem... 37, 23,
41... - mruczał do siebie, przeglądając poszczególne łyżwy
i analizując numery. - Ach, tu są! Numer trzydzieści pięć,
proszę - oznajmił z dumą, kładąc przede mną białe, zdarte
łyżwy figurowe. Wyciągnęłam z kieszeni dwa funty i rzuciłam na
blat. Starszy mężczyzna popatrzył na mnie zdumiony.
-
Niech pan weźmie - powiedziałam cicho. - Do widzenia.
- Do
widzenia! - zawołał za mną. Wyszłam na dwór. Pomimo padającego
śniegu i mojego ubioru, wcale nie było mi zimno, jedyne, czym się
przejmowałam, to to, żeby nikt mnie nie zauważył. Przeszłam
bokiem placu, starając się pozostać niezauważona. Ku mojemu
nieszczęściu spadła mi czapka.
-
Hej, to znowu Long! - wrzasnął jakiś wścibski dzieciak. Wszyscy
popatrzyli w moją stronę i zaczęli szeptać między sobą. I w
pewnym momencie usłyszałam urywek zdania wypowiedzianego o mojej
siostrze.
-
...słyszałam, że ta Bella coś brała i przedawkowała, dlatego
nie żyje, lepiej uważać na Skylar, ona też może mieć coś z tym
nie tak...
Ziemia
zaczęła lekko się trząść, a na niebo wpłynęły burzowe
chmury. Kilka moich rówieśników zaczęło wydzierać się ze
strachu. Z jednej z czarnych, gęstych chmur strzeliła błyskawica.
Gleba w niektórych miejscach popękała i utworzyła małe kratery
powiększające się z każdą sekundą. Dopiero po chwili odzyskałam
pełnię świadomości tego, co robię. Złapałam czapkę, która
spadła mi wcześniej, otrzepałam ze śniegu i założyłam na
głowę. Niebo się rozchmurzyło.
-
Lepiej nie mów nic o Belli, bo gorzko tego pożałujesz -
powiedziałam cicho, wpatrując się ze złością w trzęsącą się
ze strachu dziewczynę, która wypowiedziała słowa o Belli.
Uciekłam z powrotem do budynku sierocińca i z płaczem wbiegła na
górę.
-
Au! - pisnęłam w pewnej chwili, spadając ze schodów. Już tylko
milimetry dzieliły moją głowę od drewnianych stopni, kiedy
poczułam czyjąś rękę obejmującą mnie w talii. Popatrzyłam w
tamtą stronę. Zobaczyłam chłopaka o ciemnobrązowych oczach i
włosach, który przypatrywał mi się z niedowierzaniem.
-
Cześć - wydusił z siebie. - Jestem Miles.
Mhhh... nie umiem pisać długich komentarzy xd, więc będzie krótko :) Historia zapowiada się super :) Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :) a tak BTW gdzie znalazłaś takie ładne imię? *-*
OdpowiedzUsuńRóżowy Słoń w Podkolanówkach z Krainy Gumiżelków Goniących Wiśniowe Kokardki Bociana xd
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńImię to angielski odpowiednik Ilony ;) Zakochałam się w nim ^^
UsuńNo witaj. Kilka błędów się tu wdarło - gdzieś brakuje przecinka. Motyw z rozmiarami łyżew daje nam świadomość, że ów ośrodek jest dla dzieciaków w każdym wieku. Nie wiem czy tylko ja tak wywnioskowałam, ale bardzo mi się ta ukryta wiadomość spodobała. Co jest nie tak?
OdpowiedzUsuńCzcionka. Moje oczy bolą. Nie obraź się, ale musiałam to przekopiować do Worda i przeczytać w Calibri. Na prawdę czcionka przeszkadza. Wygląd bloga też mógł by być odrobinkę lepszy. Polecam spróbować zrobić samodzielny szablon w CSS (to na prawdę nie jest takie trudne. Sama robiłam szablony do swoich blogów, na końcu masz linka jako przykład :) ). Czekam na następny rozdział (i na poprawę czcionki), tymczasem zapraszam też do mnie. Do usłyszenia.nordy
Blue Nighty (Lub pewnie bardziej znasz mnie jako Magdę ze strony "Mam w telefonie ...". Tak, mam ten czerwony miecz świetlny na profilowym).
http://nordycka25.blogspot.com/
Czcionka zmieniona, ale nie wiem, co to CSS, mogłabyś wytłumaczyć? Dzięki za szczerą opinię ;)
UsuńCSS to arkusz kalkulacyjny, w którym zmieniamy wygląd bloga. Potrzeba do tego kodów, znajomości angielskiego. Myślę jednak że po paru poradnikach zrozumiałabyś o co chodzi (a jeśli nie, służę pomocą). Wchodzisz w bloggera, szablon, edytujesz i na końcu masz CSS. Jeśli chcesz bym zrobiła Ci szablon napisz :3
UsuńPozdrawiam,
BlueNighty
A mogłabyś mi pomóc? Nie znam tych kodów, ale w angielskim radzę sobie dobrze jak na szóstoklasistkę ^^
UsuńNo, i oczywiście pozdrawiam ^^
Di Angelo
Nominowałam cię do LBA!
OdpowiedzUsuńhttp://sokole-oko-anabella.blogspot.com/
Zapowiada się super jak zwykle ;) a co do czcionki to faktycznie trochę boli w oczka :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :) i ile lat ma Skylar ? Jej numer buta to 35, nie wiem, ile może mieć lat. A tak BTW fajne imię. I ten Miles... coś mi się zdaje, że będą parą :) albo przyjaciółmi. Skylar to córka Zeusa/Jupitera ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam rówieśniczkę ;)
Emi, córka Ateny
Powiem tak.
UsuńSkylar ma 12 lat. Z Milesem nic nie wyjawiam. Dowiecie się w swoim czasie, bo to trochę zakręcone jest. A co do boskiego rodzica... Skylar jest córką bogów o wiele ważniejszych od Zeusa/Jupitera.
Pozdrawiam,
Bianca, córka Plutona i Diany
Hm... ciekwe :) a tak btw ja piszę o 13 Emmie (to prawie moja rówieśniczka, w końcu 13 skończę za 2 miesiące ). Czyli obie poszemy o naszych rówieśniczkach :D fajnie.
OdpowiedzUsuńZnowu pozdrawiam,
Emi, córka Ateny